Pan 기 wiezie nas przez Pusan i gadamy sobie po koreańsku. To jest niesamowite jak AI pomaga w codziennym życiu. Ale 기 wyznaje zasadę ograniczonego zaufania, dlatego jedzie na trzy nawigacje. Każda z nich porozumiewa się głosem kobiecym i mam wrażenie, że one ze sobą gadają, a nasz znajomy od czasu do czasu się wtrąca w tę ich rozmowę.
Dzisiaj Pusan to największe miasto portowe Korei. Pociąg szybkich prędkości z Seulu tak cisnął, że można by w nim testować paradoks bliźniąt ze szczególnej teorii względności.
25 czerwca 1950 roku Korea Północna ruszyła siłą 415 tysięcy żołnierzy na Południe. Przekroczyli 38 równoleżnik, połknęli Seul i wchodzili w Półwysep jak w masło. Zajęli 95% powierzchni zamykając wojska amerykańskie i południowokoreańskie w worku pusańskim wokół Pusanu właśnie.
Sytuacja była dość niewesoła, a aliantom pozostało pakowanie w ten ostatni skrawek bronionego półwyspu możliwie dużej masy ludzi i sprzętu. PRL stała po stronie komunistów z Północy. Ale polska emigracja na Zachodzie grała na rozpętanie III wojny światowej i wykorzystanie okazji do pozbycia się Sowietów znad Wisły. Generał Anders oferował Amerykanom kontyngent 100 tysięcy polskich żołnierzy, którzy by pojechali walczyć do Azji. Alianci mieliby kolejną okazję, żeby wydymać Polaków, ale nie skorzystali.
Pusan to miasto wieżowców. Mieszkaniówka przypomina trochę Dubai Marinę, ale zmultiplikowaną i rozrzuconą po zboczach. Jakąś odskocznią jest kolorowa dzielnica Gamcheon. Tam turyści jeżdżą sobie robić fotki na insta.
Pusan to miasto pięknych plaż nad Morzem Wschodnim, które w innych krajach nazywają Japońskim. Trwa o te nazwę międzynarodowy spór. Z perspektywy koreańskiej to jakby na Wrocław mówić Breslau.
Pusan to miasto pełne pysznego żarcia.
Jak w całej Korei wszystko tutaj jest kolorowe na maksa – laleczki, breloczki, wisiorki, reklamy, żelki, landrynki. Manhwa, czyli coś jakby koreańska manga z tymi stworkami o uproszczonych rysach i wielkich oczach. Nawet półka z zupkami w tutejszej Żabce jest tak kolorowa, że wygląda jak próbnik farb przygotowany przez naćpanego Golarza Filipa.
Samochody o dziwo są wyłącznie białe, czarne lub srebrne. Jakby zabrakło pigmentu na sektor motoryzacji.