Szwajcarskie władze przed Bożym Narodzeniem nałożyły wstecznie obowiązek kwarantanny na wszystkich, którzy przyjechali z Wielkiej Brytanii, bo tam jest ta nowa mutacja. W ciągu jednej nocy wyspiarze się zawinęli, a hotelarze się połapali, gdy pozostawiane pod drzwiami pokoi tace ze śniadaniami pozostały nietknięte.
Teraz Brytyjczyków tu nie ma, a na rynku pojawia się sporo wolnych, zdezynfekowanych i skandalicznie tanich miejscówek. Obywateli Polski nie obowiązuje kwarantanna po przyjeździe do Szwajcarii, nie są także wymagane testy na covid-19.
Ciemną nocą wjeżdżasz serpentynami do miejsca swej izolacji. Ciemno, żadnego światełka, oczy sarny świecą tylko między drzewami, choć może to nie jest sarna. Nie do końca wiadomo, co to za okolica, ale bardziej zadupie niż Genewa czy Zurych. Ogrzewasz drewnianą izbę i kładziesz się spać. Budzisz się rano i patrzysz przez okno.
Pandemia covid-19 w Szwajcarii
Niektóre kantony wprowadziły jakieś silniejsze ograniczenia, choć na poziomie państwa restrykcji szczególnie bolesnych nie ma. Półtora metra dystansu, a jak się nie da, to maseczka.
W czerwcu Szwajcarzy będą mieć referendum w sprawie cofnięcia rządowi uprawnień do nakładania ograniczeń z powodu pandemii. Bo demokracja w Szwajcarii jest dosyć szczególna. Nie ma tam wielkiego ciśnienia na trójpodział władzy i parlament może bardzo dużo. Ale ludzie w bezpośrednim głosowaniu mogą jeszcze więcej.
W ośrodku narciarskim Tschappina-Urmein-Heinzenberg zasadniczo nie ma się od kogo dystansować. Na wyciągach narciarskich zajęte jest najwyżej co piąte miejsce. Biorąc pod uwagę, że z powodu małego ruchu jeden z równoległych orczyków na Lüschgrat (2182 m.n.pm.) jest wyłączony, można szacować, że obciążenie tras nie przekracza 10 procent. Biorąc pod uwagę, że większość krajów alpejskich wprowadziła surowe restrykcje, wyjazd na narty do Szwajcarii pozostaje jedyną opcją.
Z dronem w Szwajcarii można poszukać innych osób i cieni rzucanych przez nie na białej kołderce śniegu.
W górach narciarzy i spacerowiczów jest naprawdę niewielu.
Szwajcarski kanton Gryzonia – oprócz kurortów narciarskich jak Laax, Davos i Sankt Moritz – słynie z Kolei Retyckich. Jedna trzecia wąskotorowej sieci połączeń przebiega powyżej 1500 metrów nad poziomem morza, a połączenie przez przełęcze Albula i Bernina zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Do najbardziej znanych obiektów na tresie kolejki należy wiadukt Landwasser (niem. Landwasserviadukt; franc. Le viaduc de Landwasser) o wysokości 65 i długości 136 metrów. Przejeżdża nim dziennie około 60 pociągów.
Pandemia covid-19 to nie jest dobry czas na zwiedzanie. Szwajcarskie góry zapewniają jednak takie widoki, że poza niezbędnym zaopatrzeniem raz na jakiś czas, nie ma potrzeby zjeżdżać w doliny. W całej Europie ludzie starają się nie gromadzić.
Dowodem jest sąsiednie państwo Lichtenstein, gdzie miejsc pracy jest więcej niż obywateli. Miejsce pracy to pojęcie dość abstrakcyjne, ale obywateli także nigdzie nie widać. Na głównym deptaku stolicy od katedry świętego Floryna, wzdłuż parlamentu do Kunstmuseum nie ma praktycznie nikogo. Czynne jest lodowisko, ale nie ma łyżwiarzy. W górach można jeździć na nartach.
2 komentarze
Narty w Szwajcarii, oj tak.
Wybieram się do Szwajcarii latem, gdy tylko pandemia się skonczy.