Z Maskatu do Jebel Shams samochodem to jakieś 250 kilometrów. Mówili, że za miastem Al Hamra, gdzie kończy się asfalt, jest checkpoint i samochodem bez pełnej blokady dyferencjału jechać nie wolno. I że nie ma czegoś takiego, jak europejski SUV. Jazdę japońskim krążownikiem osładza cena litra benzyny, która wynosi tutaj jakieś dwa złote. Dźwigni otwierającej klapkę paliwa szukałem dziesięć minut na stacji, ale drąg zmiany trybu skrzyni jest wieki jak w Ikarusie 280.
Po drodze mija się kilka ciekawych miejsc i miasta Nizwa oraz Al Hamra, gdzie jest okazja żeby coś kupić i zatankować. Potem faktycznie jazda staje się bardziej skomplikowana. Kończy się w wiosce Misfat al Abriyeen na wysokości tysiąca metrów. Tu zaczyna się kilka szlaków o różnym stopniu trudności.
Jebel Shams i Al Nakhur Canyon
Jebel Shams w paśmie górskim Hajar to najwyższy szczyt Omanu – 3018 metrów nad poziom morza. Choć źródła różnie podają, może dlatego, że sam wierzchołek jest zajęty przez wojsko. W jego okolice prowadzi ponoć dość wymagający szlak W4.
Arabski Wielki Kanion tworzą doliny Wadi Ghul i Wadi an Nakhur (Al Nakhr Canyon). W relacjach i przewodnikach używa się każdej z tych nazw, choć także nazwa Jebel Shams kojarzona jest bardziej z kanionem z niż nazwą szczytu.
Balcony Walk
Pod brzegiem kanionu poprowadzono trasę W4 – Balcony Walk – o długości 4.5 kilometra.
Kanion jest naprawdę potężny. Dwa razy głębszy niż Wielki Kanion Kolorado. To jest niesamowite, że na Bliskim Wschodzie istnieją takie miejsca, których nie zniszczyła jeszcze masowa turystyka. Podobnie jest The Edge of the World w Arabii Saudyjskiej.
Turystów tutaj praktycznie nie ma. Na niewielkim parkingu zostało kilka Land Cruiserów, Nissan Patrol i chyba coś jeszcze, ale pasażerowie rozproszyli w okolicy.
W drodze powrotnej Jemeńczyk w Al Hamra podaje metalowy talerz z dużym fragmentem kozy na anyżowym ryżu z cynamonem w cenie mniej więcej dwunastu złotych.