Stadion, na którym mecze rozgrywa Bayern Monachium nosi nazwę głównego sponsora. Chyba, że trwa mecz Ligi Mistrzów lub inne wydarzenia federacji FIFA lub UEFA – wtedy obiekt nazywa się Arena München. Piękno piłkarskich zasad szpecą paragrafy umów sponsorskich, a sytuacje, gdy piłkarz sponsorowanego przez Adidasa Realu Madryt biega po Santiago Bernabéu w butach od Nike nikogo nie dziwią. Podobnie jest z nazwą stadion najbardziej znanego klubu Niemiec, ale zwiedzamy go poza sezonem, więc pozostańmy przy nazwie Allianz Arena.
Najbardziej charakterystycznymi elementami architektury stadionu są dach i fasada zbudowane z 2874 dmuchanych foliowych poduszek. Choć folia ma właściwości samopompujące, samoczyszczące i w ogóle najlepsze, z bliska wygląda zwyczajnie na lekko brudną. Nie ma to jednak znaczenia po zmroku. Każdy element opakowania stadionu można podświetlić dowolnym kolorem z palety RGB. Zasadniczo stadion po zachodzie słońca jest czerwony, bo to barwa Bayernu. Bywał już jednak podświetlany w różnego rodzaju barwy narodowe i inne kombinacje świąteczne, a McDonald’s zapłacił kiedyś solidnie, by przez trzy dni stadion po zmroku był wielką świecącą kanapką.
Wycieczka po stadionie w dni, gdy nie odbywają się mecze w stolicy Bawarii przebiega dość podobnie do wizyty na stadionie Arsenalu Londyn. Wyłącznie z przewodnikiem, po starannie zaplanowanej ścieżce. W Hiszpanii na Santiago Bernabéu i w Katalonii na Camp Nou chodzi się na własną rękę. Tam nikt nie gonił za zmianę pieluchy dziecka na pierwszym lepszym płaskim kawałku powierzchni, nawet jeśli ta powierzchnia była fotelem trenera Realu Madryt przy samej murawie. Tutaj murawę oglądamy z daleka, choć do szatni wejść można, a z niej już prosto tunelem przed trybuny kibiców. Wejść do centrum prasowego też można, ale dzieciaki zdjęcia z pucharem Ligi Mistrzów w swoich rękach nie zrobią. A w Hiszpanii owszem.
Na stadionie znajduje się także FC Bayern Erlebniswelt, czyli coś w rodzaju muzeum klubu. Trofeów nie brakuje, wystawa bardzo porządnie zrobiona.
FC Bayern Fan Shop także się nie umywa do tych z Hiszpanii. Ale tam futbol to jest religia, a w Niemczech piłka nożna to jest rzemiosło.
1 comment
Super wpis! Od razu chce się kupić bilet 🙂 Pozdrawiamy!