Spis treści
Uczestnikiem Maratonu Nowojorskiego można zostać na kilka sposobów: kwalifikacja za wynik na tym dystansie, współpraca z charity, przepłacenie biura podróży lub losowanie. Co roku w loterii biorą udział setki tysięcy osób i nie jest łatwo. Obcokrajowcy są losowani z osobnej puli i nie mam pojęcia jakie jest prawdopodobieństwo bycia wybranym, ale dziewiąta próba okazała się być dla mnie pomyślna.
TCS New York Marathon to jedna z największych imprez biegowych ma świecie. Wspaniała trasa, legendarni kibice i bieg przez wszystkie pięć dzielnic.
No to lecimy!
Rekonesans
W czwartek przed startem w Central Parku już wszystko prawie gotowe. Wiele osób robi tu sobie rozruch.
Cztery dni przed startem mogę powiedzieć, że na mecie już byłem.
Ostani odcinek zdobią flagi państw reprezentowanych w imprezie. No dobra, let’s do it.
New York Marathon EXPO
Pakiety startowe pobieramy w Jacob K. Javits Convention Center. Ależ to jest ogromne! Dziesiątkom stanowisk, gdzie można odebrać numer i dopasować koszulkę, towarzyszy EXPO naprawdę potężne, z którego dużą część ogarnia New Balance.
Ściana z ponad pięćdziesięcioma tysiącami nazwisk startujących osób jest dłuuuuga, ale odnaleźć się można.
Na EXPO moża spędzić tyle czasu ile się chce, ale do biegu jeszcze jest chwila i Nowy Jork czeka.
Niedziela
Na linię startu na wyspie Staten Island dotrzeć można na kilka sposobów i trzeba się zdecydować na kilka tygodni przed biegiem. Można na własną rękę, ale to jest ponoć opcja najgorsza. Autobusy, których są setki, zabierają biegaczy z okolic Biblioteki Publicznej przy Piątej Alei na Środkowym Manhattanie. Druga opcja to prom z Whitehall Terminal, a już na Staten Island z terminalu St. George autobusy wiozą dalej do Fort Wadsworth.
Godzina piąta. Z hotelu w Jersey na południowy Manhattan jedziemy z Hassanem pod rzeką Hudson. Przejazd kosztuje więcej niż Intercity z Warszawy dokądkolwiek. O tej porze wszędzie w mieście widać biegaczy, a terminal przeżywa oblężenie biegactwa.
O szóstej trzydzieści płyniemy przy Statui Wolności. Te promy biorą na pokład chyba po milionie pasażerów. Pachnie kawą i maścią Bengay. W nocy w stanie New York zmieniono czas na zimowy, więc przytrafił się ładny wschód Słońca. Eskorta Straży Przybrzeżnej, ładna panorama na Manhattan, który się, kurde, oddala.
Przesiadka do autobusu, których jest dużo, ale biegaczy, którzy chcą do nich wsiąść jest więcej. Organizacja jest perfekcyjna. Wiozą nas do wioski startowej.
Bareja miał taki film „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, w którym koleś miał bardzo dobre połączenie do robo. Śniadanie jadł na kolację i jakoś zdanżał. Tak właśnie jest z dotarciem na start maratonu w Nowym Jorku. Może droga powrotna będzie łatwiejsza.
Wioska startowa
Każdy przechodzi przez osobistą. Potem ogromne trzy wioski startowe – moja jest niebieska. Kawa, bajgle i kultowe czaplo od Dunkin’, zimne napoje od Gato, batony. Dziesiątki tysięcy ludzi czeka na trawie.
Przed wejściem do przypisanego corralu można zrzucić ciepłe ubrania, w których się przyjechało. Każdego roku zbierają tego tony dla organizacji charytatywnych. Piżamy, dresy, koce, kombinezony malarskie. Sądząc po okolicy, z nowojorskich hoteli zniknęły dziś tysiące ręczników, bo trzeba mieć coś pod sobą, gdy się siedzi na trawie.
Staten Island
Starty w kolejnych etapach trwają cztery godziny. Przed wystrzałem startowym z armaty jest komunikat, że należy się tego spodziewać i żeby nie panikować. Do hymnu, wystrzał, Sinatra śpiewa New York, New York i lecimy.
Most Verrazzano-Narrows – zajefajny początek. Gdy podpisywano plany budowy przeprawy, ktoś się machnął i przez pół wieku obiekt miał nazwę z literówką. Dopiero w 2018 roku dodano drugie z do nazwiska gościa, który jako pierwszy penetrował rzekę Hudson. Most ma 4176 metrów długości i trzynaście pasów na dwóch poziomach. Biegacze zajmują wszystkie, ale krąży legenda miejsca, że jeśli trafiło się na ten dolny, to trzeba uważać. Biegacze, którzy kilka godzin czekali w chłodzie na start sikają z górnego poziomu. Nic takiego nie widzę.
Czas można tutaj zmarnować wchodząc na murek między zdjęciami, bo ładny jest widok. Stromy ten most i lekko się chwieje.
Brooklyn
Gdzie most się kończy, zaczyna się Brooklyn. Zaczyna się też ogromny krzyk, doping kibiców. Trudno sobie wyobrazić hałas, który potrwa od teraz przez kilka godzin z przerwami na mostach. Na czwartej mili łączą się trasy niebieska, różowa i pomarańczowa, które dotychczas szły z mostu w różnych wariantach. Płasko tłumy kibiców, kapele, nieustanna impreza. Ciśniemy Czwartą Aleją Brooklynu. Potem trochę zakrętów.
Najbardziej na północ wysunięta część Brooklynu to Greenpoint. Dzielnica nie jest już taka za bardzo polska, ale bez problemu można tu dostać pierogi i bigos. Jest trochę polskich flag.
Queens
Minięty dwudziesty pierwszy kilometr. Półmaraton zrobiony. Pulaski Bridge i mamy Puławy, to znaczy Queens. Krzyk taki, że chciałoby się iść na jakieś lotnisko żeby się wyciszyć przy pasie startowym.
Manhattan po raz pierwszy
Na mili szesnastej Most Queensboro.
Szok. Jest cicho. Nie ma kibiców, nie ma muzyki. Robimy zawijkę o 270 stopni i jesteśmy na PIerwszej Alei. Na Manhattanie tłumy.
Bronx
Trzydziesty drugi kilometr, jesteśmy w Bronxie.
Ale na krotko. Dwa szybkie mosty i wracamy.
Manhattan po raz drugi
Mostem, który nie jest najgorszy wracamy na Manhattan i ciśniemy Piątą Aleją. Ludzi tu masa. Muzyka.
Znaczniki dwudziestej czwartej mili i zaczyna się Central Park.
Meta TCS New York Marathon
Medal, płaszcz i recovery package. Żeby wyjść z parku trzeba jeszcze milę przejść wśród pomarańczowych ludzików.
3 komentarze
Pobiec w maratonie w Nowym Jorku – fajne marzenie, Zaczęłam od czegoś bliżej, ale trochę mnie zniechęca, że tak trudno się tam zakwalifikować. Zobaczymy – może kiedyś też mi się uda.
Przebiec maraton w Nowym Jorku to moje marzenie. Próbuję w losowaniu od kilku lat – bez powodzenia.
Wspaniale