Pociąg dużych prędkości Sapsan może wyciągać do 350 km/h, ale na trasach w Rosji nie przekracza 250. Tory, choć szersze tutaj niż europejski standard, nie spełniają wymagań Siemensa, producenta składu. Telewizja pokładowa, słuchaweczki, do wyboru radyjko, rosyjskie audiobooki. Przyjemna podróż z Sankt Petersburga, ale zapodawanie w drodze do zagrożonej terroryzmem stolicy filmików o bombach, które mogą być pod siedzeniem, nad siedzeniem lub pod pociągiem, to jednak przesada. Z jakiegoś powodu linie lotnicze nie mają w ofercie rozrywki filmów o spadających samolotach.
Nazwa Placu Czerwonego, nie ma nic wspólnego z komuchami, bo funkcjonuje od XVII wieku. Wystarczająco długi dla przeprowadzenia porządnej defilady plac na krótszych bokach zamykają Państwowe Muzeum Historyczne i Sobór Wasyla Błogosławionego, którego kolorowe kopułki najbardziej kojarzą się z Moskwą. Na dłuższych bokach mamy mury Kremla i Gławnyj Uniwersalnyj Magazin. GUM to taka rosyjska (czyt.: większa) wersja La Fayette, czy naszej Galerii Mokotów na 1000 sklepów drogich marek. Przodem do świątyni kapitalizmu stoi świątynia komunizmu – mauzoleum Lenina.
Włodzimierz Ilicz Lenin przed zejściem z tego świata wyraził pragnienie bycia pochowanym w Piotrogrodzie. Gdy kolejne wylewy, lub jak twierdzą niektórzy kiła, wykończyły bolszewika, Biuro Polityczne zdecydowało, ze ciało „wiecznie żywego” zostanie zabalsamowane i wystawione w mauzoleum. Początkowo drewniany budynek, a później kamienny kloc z porfiru, czerwonego i czarnego granitu, trzech rodzajów marmuru i dwóch labradorytu stoi stanął pod murami Kremla.
Dwa razy w tygodniu Lenin jest serwisowany, a co 18 miesięcy przechodzi poważniejszy przegląd. Żeby się do niego dostać, trzeba swoje odstać, ale ceremonii odwiedzin nie towarzyszy taki rygor jak w czasach kultu jednostki. Żadnej elektroniki wnosić nie wolno, ale przede mną wykryto w tobie turysty flaszkę z gorzałą i nie stanowiło to większego problemu. Zdecydowanie martwy Włodzimierz leży w ciemnej, wyłożonej czerwonym i czarnym kamieniem sali z reflektorkiem skierowanym na głowę, z której wiele lat temu wyjęto mózg w celu przeprowadzenie badań nad jego genialnością.
Zestawiając mauzoleum Lenina w Moskwie i Ho Chi Minha w Hanoi, to pierwsze wypada dosyć mizernie. Budynek jest kilkukrotnie mniejszy i brak tego blasku ekstazy w oczach miejscowych, przeżywających jeden z ważniejszych momentów ich życia. Turysta z ręką w kieszeni i miną właściwą dla gości Madame Tussaud? W Wietnamie to by się nie zdarzyło.
Od 1953 roku obok Lenina wiecznie odpoczywał Józef Stalin, ale gdy po referacie Chruszczowa stało się jasne, że na to nie zasługuje w 1961 roku został pochowany w ziemi pod murami.
Co ciekawe, jedyny pomnik na Placu Czerwonym, pomijając mauzoleum, prezentuje postać Kuźmy Minina i Dmitrija Pożarskiego, którzy pomogli wyzwolić się Moskwie spod panowania naszych, tj. Polaków, w 1612 rok.
Sobór Wasyla Błogosławionego, obowiązkowy na każdym landszafcie z Moskwy, to w sumie osiem cerkwi otaczających dziewiątą. W środku okazuje się być ciasny, z wąskiej przejściami miedzy wnętrzami poszczególnych cerkiewek. Nie tego można by się spodziewać, oglądając budynek na co drugiej widokowe ze stolicy Rosji.
Za murami Kremla znajdziemy prawdziwe miasteczko, z którego część udostępniona jest do zwiedzania. Arsenał, kilka soborów i cerkwi, dawny Pałac Zjazdów, siedziba Prezydenta Federacji Rosyjskiej i inne budynki otoczone są murem i górują nad Placem Czerwonym i rzeką.
W Moskwie wszystko musi być duże. Mają na Kremlu Car kołokoł – największy na świecie dzwon, który nigdy nie zadzwonił. Gdy stygł w formie w 1737 roku, na Kremlu wybuchł pożar. Woda gaśnicza dostała się do formy i z 200 tonowego dzwonu ułamał się 11 tonowy kawałek.
Stoi armata. O! Jaka wielka! Car puszka jest jedną z największych na świecie – kaliber 900 mm.
Mają tu w Moskwie rozmach. Choć ulice w mają po 7-9 pasów w każdym kierunku, najlepiej poruszać się metrem. Każdego dnia rusza 10 tysięcy składów, które w ciągu jednego dnia przewożą nawet 9 mln pasażerów. Już teraz mają 188 stacji i 313 km linii, a w ciągu kilu najbliższych lat powstanie kolejnych 70 stacji i 70 km tras. Przez całą dobę nowe tunele wiercą 24 tarcze.
Stalin budował metro na bogato. Stacje linii Kolcewaja, jednej z 12 oddanych do użytku, to świątynie socjalizmu. Chruszczow budował trochę skromniej, bo preferował łatwiejsze formy wyrazu – jak walenie butem o mównicę podczas wystąpienia w ONZ.
Budowane teraz stacje są prostsze i nowoczesne, ale nadal eleganckie i raczej na materiałach się tutaj nie oszczędza.
Moskiewskie metro ma wiele tajemnic. Istnieją gotowe i od wielu lat nieużywane stacje, jak Volokolamskaya, znana teraz jako Spartak. Istnieje także Metro-2, którego właściwa nazwa brzmi System D-6. W czasach zimnej wojny zaprojektowano niezależny od publicznego system kolei podziemnej służący ewakuacji kluczowych dygnitarzy na wypadek nuklearnego starcia z kapitalizmem. Prawdopodobnie tajna podziemna kolej łączy Kreml, siedzibę KGB (obecnie FSB), czyli Łubiankę, Ministerstwo Obrony i inne kluczowe instytucje oraz lotnisko Vnukowo-2. Metro-2 ma także wejścia w co najmniej 2 stacjach publicznego metra, co miało umożliwić ewakuację pewnej niewielkiej losowej grupie cywilów dla zachowania genotypu homo sovieticus.
Historia Soboru Chrystusa Zbawiciela to kolejna ilustracja tego co działo się w Moskwie w ostatnim wieku. Świątynię wzniesiono w 1883 jako wotum za wykurzenie Napoleona, a w 1931 wysadzono w powietrze. Miał tutaj powstać Pałac Rad o wysokości 415 m – wówczas najwyższa budowla na świecie z wielgachnym na 100 m Leninem na dachu. Z pałacem się nie udało, ale wybudowano w tym miejscu największy całoroczny basen otwarty z podgrzewaną wodą. Z końcem XX wieku świątynię odbudowano. Sobór jest największą świątynią prawosławną na świecie.
W 1947 roku, w 800. rocznicę powstania miasta wylano fundamenty pod wysokościowce, które miały po raz kolejny pokazać potęgę ZSRR, a teraz znane są jako Siedem Sióstr Stalina, z których najwyższą jest budynek Uniwersytetu Moskiewskiego im. Łomonosowa. Początkowo siostrzyczek miało być osiem, ale z ósmej wówczas zrezygnowano i dopiero w 2005 roku dobudowano ósme najwyższe w rodzinie (264 m) gmaszysko. Budynki podobne do naszego PKiN rozsiane są po całej Moskwie, ale ze Wzgórz Worobiowych (dawniej Leninowskich) można policzyć je wszystkie.
Obecnie pod względem wysokości nad miastem królują budynki moskiewskiego city. Spośród 4 najwyższych budynków w Europie 3 znajdują się w Moskwie. Najwyższy budynek w Europie (339 m) – Mercury City Tower – ma złotą elewację i jest naprawdę szpetny.
Rozmach Rosjan widać też w Parku Zwycięstwa z 1995 roku poświęconym Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Mamy tutaj 135 ha terenu, pomnik, muzeum, cerkiew, meczet, synagoga, 1418 – po jednej na każdy dzień wojny i wysoka na 141.8 m iglica z posągiem Nike.
Stacja metra Park Pobiedy jest drugą najgłębiej położoną na świecie i ma najdłuższe w Europie ruchome schody 126 m.
Gdy Rosjanie coś budują, to nigdy nie jest to małe. Pomnik Zdobywców Kosmosu ma zaledwie 107 m, ale Wieża telewizyjna Ostankino 540 m. Na górę wjechać jednak nie można, bo w iglicy dość regularnie wybucha pożar i dla turystów zamknięte.
Pewną odmianą od wszystkiego, co wielkie i największe jest Arbat, ulica znana chociażby z Mistrza i Małgorzaty. Masa kafejek, pomniki Puszkina, Okudżawy i artyści sprzedający swoje prace na ulicy.
Moskwa to nie jest miasto pełne turystów, jak Paryż, Rzym, czy Petersburg. W ciągu dnia kluczowe miejscówki – Plac Czerwony, Kreml, Arbat – okupują przyjezdni, ale wczesnym wieczorem bywa postawo nawet pod murami Kremla. Wrażenie z pierwszego dnia jest takie, że w Moskwie można się czuć dość bezpiecznie. Gdy osoba wyglądająca na przyjezdnego gapi się w mapę na ulicy, miejscowi sami oferują się z propozycją pomocy w języku angielskim. Oczywiście o ile przyjezdny nie jest z Kaukazu. Tych tutaj nie lubią.
Wczoraj imigranci z Kaukazu na Bazarze Matwiejewskim pobili policjanta. Dzisiaj w mieście jest niebiesko od mundurów policji, Omonu (oddziałów mobilnych specjalnego przeznaczenia) i kogo tam jeszcze. Rozstawiono więźniarki i policja wyłapała ponad 3 tysiące przyjezdnych, dla których obóz przejściowy wybudowano w mieście. Ponoć to standardowe działanie przy problemach z tymi z Kaukazu – generałowie nazywają takie profilaktyczne trzepanie dość jasno: „zaczystka”.
W Europie wśród zwiedzających miasta i muzea zawsze jest sporo ludzi starszych, czasem niepełnosprawnych i na wózkach. W Moskwie takich nie spotkasz. Nie ma tu czegoś takiego jak podjazdy, a krawężnik musi mieć co najmniej pół metra. Metro (za wyjątkiem obecnie oddawanych stacji) jest całkowicie nieprzystosowane do potrzeb osób na wózkach. Kierowcy jeżdżą i parkują jak chcą.
Stwierdzenie, że Rosja jest jak matrioszka idealnie pasuje do Moskwy. Poznawanie miasta jest jak otwieranie kolejnych lalek, każda jest inna i różni się od poprzedniej. I nie każda wywołuje entuzjazm.
W Moskwie znajdziemy wszystko, czasem w bardzo nieoczekiwanych miejscach – jak gabinet in vitro między jubilerem i bankiem.
3 komentarze
Patrzę sobie na ceny przelotów Petersburg-Moskwa i nie wygląda to tragicznie. Ceny nie są wysokie. Moskwa ma sporo lotnisk, nie było lepiej góra polecieć?
Ceny biletów lotniczych nie są wiele droższe niż szybką koleją, ale zwróć uwagę, że w przypadku pociągu wsiadasz (Dworzec Moskiewski) i wysiadasz (Dworzec Leningradzki) w centrum miasta.
Bardzo mi się podoba wpis. Jestem szczególnie pod wrażeniem zdjęć. Super. Zazdroszczę 🙂 Chciałam jednak coś sprostować. ,,Gabinet In Vitro” to nie są gabinety zajmujące się zapłodnieniem ,,in vitro”, czyli kliniki wspomagające niepłodne pary. To punkty, w których pobiera się np. krew do analiz. To małe gabinety zabiegowe rozsiane po całym mieście, aby było łatwiej do nich dotrzeć. To co ,,pobiorą” wysyłają następnie do specjalistycznego laboratorium. ,,In vitro” to znaczy przecież po prostu: poza organizmem, w odróżnieniu od ,,in vivo” wewnątrz organizmu.
To tak tylko dla sprostowania, a to później pójdzie plotka, że w Moskwie na każdym rogu można sobie sklonować człowieka. 🙂