Lillehammer było gospodarzem zimowych igrzysk olimpijskich w 1994 roku. To była dziwna impreza, bo zaledwie dwa lata po poprzedniej w Albertville. Bossowie z Międzynarodowego Komitetu doszli to tego, że jak raz na dwa lata zrobią na przemian zimową i letnią, to im się lepiej biznesplan zepnie. Łapówkarskie afery zrobiły się głośne dopiero kilka lat później, a Polacy nie przywieźli żadnego medalu. Z poprzedniej też nie przywieźli, więc forma była stabilna. Czasy Małysza, Kowalczyk i Stocha miały dopiero nadejść.
Dwa lata temu – jeszcze przed pandemiczną demolką większości aspektów życia – pojawiła się koncepcja, by Lillehammer ubiegało się ponownie o organizację zimowych igrzysk. Norwegia ma wszystkie niezbędne obiekty, w tym najbardziej kosztowny tor bobslejowy, a plan zakładał rozproszenie zawodów po całym kraju. Skoki miały być w Oslo, snowboard w Voss, hokej w Stavanger i Bergen. To by pozwoliło zorganizować imprezę dwadzieścia razy taniej niż Rosjanie w Soczi i pięć razy taniej niż Koreańczycy w Pjongczang. Jako organizator mogli do programu wprowadzić wyścigi psich zaprzęgów oraz biegi narciarskie na orientację.
Jeśli się jakieś igrzyska jeszcze kiedykolwiek odbędą, to na pewno nie w roku 2020, a i tak nazywać się będą Tokio 2020. Czasy są takie, że liczebniki przy nazwach geograficznych oznaczają teraz liczbę przypadków.
Kompleks skoczni narciarskich Lysgårdsbakken od hal olimpijskich dzieli łan zboża. Zimą to miejsce zajmują kibice. W 2006 roku Adam Małysz pobił tu rekord obiektu. Znicz olimpijski już przygasł, ale w 1994 zapalał go następca tronu Haakon – jeśli zostanie królem będzie Haakonem ósmym.
Można się przejechać bobslejem, takim na kółkach, co prawda, ale powyżej sto na godzinę. Jest poza sezonem i możliwość taka jest tylko w sobotę. Drużyna z Jamajki w 1994 wyprzedziła ekipy z USA, Rosji i Francji, a żartowano nieładnie, że na skórkach bananów ćwiczyli.
Obiekty olimpijskie w Lillehammer są nadal wykorzystywane. Organizuje się tutaj puchary świata i inne imprezy klasy mistrzowskiej. Norwegia sensownie podeszła do organizacji igrzysk, a wybudowana wówczas infrastruktura służy juz wiele lat (nie to, co wioska olimpijska w Atenach). Choć były to igrzyska zimowe, w końcówce sierpnia parkingi są pełne, boiska zajęte, skoczkowie skaczą na igielicie.
1 comment
W roku pandemii skoki narciarskie to dramat. Nie wiadomo gdzie będą skakać, a gdzie nie.